czwartek, 5 września 2013

6.

Niall
Gdzie ja jestem? Co ją tu robię? I gdzie jest Harry? Pokój a raczej sala szpitalna, tak wywnioskowałem po pistacjowo-białych ścianach, i kroplówce i innych ustrojstwach do których byłem przypięty. Pamiętam tylko przejście dla pieszych, dwa światła zbliżające się z zabójczą prędkością i krzyk Harrego, mojego Harrego.  Do mojej sali wpadli rodzice
-Niall skarbie żyjesz- rzuciła się na mnie rodzicielka
-Gdzie jest Harry?
-Niall przykro nam ale...

-NIEEEEE!!!!!

-Niall to tylko sen
-Harry- rzuciłem się na chłopaka cały roztrześniony i  przestraszony
-Ten sam? - spytał z troską, głaszcząc mnie po głowie
-Tak
Od dwóch miesięcy śni mi się sen w którym Harry umiera. Ten sen jest bardzo autentycznym ponieważ dwa miesiące temu mieliśmy z Loczkiem wypadek. Nieszczęście obaj przeżyliśmy Hazza miał operacje ponieważ jedno z żeber przebiło mu płóco.
-Chodź Niall pójdziemy na dół
-Dobrze- odparłem chwytając jego dłoń którą wyciągał w moją stronę
-Przepraszam- odporłem gdy chłopak podawał mi ciepłe mleko
-Za co znowu
-Za to że nie przesypiasz nocek, i że musisz się ze mną użerać
-Kocham cię i wcale się z tobą nie użeram. Kocham cię i mógłbym skoczyć za tobą w ogień
-Dziękuje-odparłem błądząc w jego wielkich zielonych oczach
-Za co znowu -odparł lekko podirytowany
-Za to że jesteś
-Od tego mnie masz skarbie- rzekł chytając moją dloń leżącą na blacie
-Ja też cie kocham
-Idziemy na góre-powiedział patrząc na mnie jak na żelkowego misia 
-Dobrze -złapał mnie za rękę i pociągnął mnie na schody .Na schodach, Loczek zatrzymał się ni stąd ni zowąd. Przygniótł moje ciało swoim, jego dłonie delikatnie i nie pewnie obiegły moje poliki. Harry ze strachem na przemian zerkał na moje usta i oczy. Przełknął bardzo głośno ślinę, i zrobił to pocałował mnie tylko nie tak zwyczajnie to zaczęło się przeradzać w coś bardziej intywnego. I to mnie przeraziło, więc uciekłem.

Harry

Wiem że Niall ma kompleksy co do swojego ciała. Ale on jest przeciesz najpiękniejszy na świecie. Tu już nawet nie chodzi o seks, on nie daje sie nawet tak naprawde pocałować mam już tego dość. Musze z nim pogadać nie chce na niego naciskać. Ale jesteśmy ze sobą już prawie 4 miesiące i jedyną czyłością jaką sobie okazujemy to trzymanie za rękę, przytulanie sie i całusy w policzek. Troche powagi mamy po 18 i 19 lat, a nie 12 i 11. Wszedłem na góre, siedział na strychu obok pianina to jego ulubiona kryjówka do przemyśleń. Siedział na stołku skulony i z ukrytą twarzą w rękach
-Niall? Przepraszam-odparłem kucając na wprost niego
-Czemu ze mną jesteś? - zapytał nie zmieniając pozy
-Przeciesz to głupie pytanie. Bo cie kocham
-A jak można kochać coś, co chce kochać a nie umie 
-Niall-odparłem głosem pocieszającym a za razem zaprzeczającym
-Tak prawda. Nawe nie wiesz jak bardzo chciał bym sie z tobą kochać, całować bez rzadnego strachu że coś zrobie źle, że mnie wyśmiejesz. Poprostu nie umiem
-Ale ja cie kocham i nie bój się, nigdy by mi nawet nie przeszło przez myśl cie wyśmiać. Ja też sie boje to normalne ale z każdym dniem będziemy próbować iść dalej
-Obiecujesz?
-Na mojego penisa-wstałem i uroczyście położyłem swoją rękę na sercu, wypowiadając te słowa
-Debil-na jego twarz wkradł się nie mały uśmiech
-Chciałeś powiedzieć twój najukochańszy debil
-Tak dokładnie to chciałem powiedzieć
-Idziemy spać?
-Tak
Gdy już doszliśmy do sypialni, położyliśmy sie obok siebie ale plecami. Zawsze tak robiliśmy ,mieszkamy ze sobą od wypadku bo postanowiliśmy że razem będzie nam raźniej.
-Harry...
-Tak, Niall?
-....mnie-mówił tak cicho że usłyszałem tylko drugą część zdania
-Co skarbie?

-Przytul mnie

niedziela, 1 września 2013

5.

5.
Niall

Wszedł i wyszedł tak porostu. Nie wiedząc co mam zrobić, mając pustkę w głowie. Otworzyłem to bo co innego można było zrobić w tej sytuacji. A w środku same kartki, tylko same kartki zwykłe białe kartki. Na górze duża a pod nią malutkie. Ta na górze wyglądała jak list, chyba tylko wyglądała, bo na pewno nie brzmiała

Ten pocałunek był dla ciebie tylko impulsem. A dla mnie...

I to ma się nazywać listem? Ale to teraz było nie ważne. Co znaczył dla niego ten pocałunek?
Penie niczym ważnym poco sobie zawracam głowę. Zlitował się nade mną bo jestem śmieciem, albo co gorsze drużyna mu kazała. Nie sądziłem że mi to zrobi, ale co się dziwić ja sam gdy jeszcze patrzyłem w lustro to zbierało mi się na wymioty. Moje wady mogły by zapełnić jedną ścianę Big Bena. Pod listem w małej drewnianej skrzyneczce były zgięte kartki. Otworzyłem jedną:

Lubie Koty

Potem następne

Nie zawsze miałem kręcone włosy

Masz zaje*te lazurowe oczy

Masz przepiękne włosy i wcale nie musisz ich rozjaśniać ale szczerze kocham twój blond wiec ci pozwalam rozjaśniać

I jedna dzięki której ...

Chciał bym wyglądać jak ty jesteś taki słodki i przystojny

Rozwaliło mnie to, łzy leciały a razem z łzami to nie dobre wcielenie mnie. Udało mu sie, słyszysz Harry udało. Nie słyszysz prawda? Potraktowałem cie jak dupek ten pocałunek coś dla ciebie znaczył i dla mnie też ale ty się przede mną otworzyłeś a ja przed tobą nie umiałem. Dobre określenie nie umiałem ale teraz umiem i mało mnie obchodzi twoja drużyna ,szkoła miasto moi rodzice i opinia ludzi KOCHAM CIE HARRY STYLESIE.

Harry

Zaryzykowałem wszystko całe moje życie. I wiem że teraz siedzi w kawiarni i śmieje się w wniebogłosy. Kocham go tak kocham i to nie jest jakaś młodzieńcza głupia miłość tylko najprawdziwsza głęboka miłość. Szkoda że tylko z jednej strony. Teraz aby ukrócić swoje cierpienie kupiłem line. To takie proste Harry kupić line,. zawiązać supeł i się powiesić. To takie proste więc nie ma mowy abo coś poszło źle musi się udać. Dzwonek. Teraz naprawdę nie ma lepszej pory na odwiedziny. Podszedłem cały zapłakany z szramami na rękach jeszcze świeżymi. Tak tnę się to przez niego już jakiś czas ale w mniej widocznych miejscach niż ręce,ale teraz i tak nikt już nie zobaczy chyba że na sekcji zwłok. Otworzyłem te cholerne drzwi.
-Czego chcesz ? tak stał tam on pewnie przyszedł się ponabijać
-Harry-Jego głos się załamał gdy mnie zobaczył pewnie wyglądałem jak duch blady z czerwonymi śladami na rękach
-Przyszedłeś się ponabijać?
-Nie, co cie się stało?
-Ty mi się stałeś to wszystko przez ciebie nienawidzę cie tak cie kocham że boli. Tak jestem gejem . Tak kocham cie . Nie nie robię tego bo mi drużyna kazała. A teraz się z trąd..-pocałował mnie czy to nie jest zbyt monotonne ciągle albo się całujemy albo o tym myślimy
-Przejdziemy się?
-Tak pewnie tylko muszę się przebrać
Wpuściłem go jaki ja jestem głupi
-Harry ty chciałeś się zabić?
-No wiesz ... - czemu on zawsze zadaje mi mało wygodne pytania. Podszedł do mnie złapał mnie za ramiona i podszepnął
-Obiecaj. Nigdy więcej nie spróbujesz
-Obiecuje
Zostawiłem go poszedłem się przebrać. Gdy to zrobiłem poszedłem do łazienki i wziąłem wszystkie żyletki jakie posiadałem.
-Proszę Niall
-Co to?
-Znak mojego końca okaleczania się, zakopmy to
Zauważyłem jakby łzy w jego oczach przytulił mnie. Pierwszy raz oprócz mamy ktoś przytulił mnie z taką czułością.
-Idziemy?
-Tak
Szliśmy bez większego celu, nie trzymając sie za ręce, nic do siebie nie mówiąc ale nie przeszkadzało nam to ważne było to że ten drugi idzie obok i obaj wiedzieliśmy że słowa są nam nie potrzebne wystarczyły uśmiechy proste uśmiechy. Doszliśmy do pasów, zwykłych pasów dla pieszych , ale te pasy zmieniły nasze życie. Ale zaraz sami się przekonacie. Gdy czekaliśmy na zielone złapałem jego rękę i porostu mu to powiedziałem
-Kocham cie Niall
Akurat zmieniło się światło. Weszliśmy na nie i nagle Niall przystanął
-J.. Ja.. J.. t..eż..cie
I stop, koniec , basta umarliśmy.

4.

Niall

Zrobił to czego pragnąłem odkąd go zobaczyłem. Chciałem mu powiedzieć, naprawdę chciałem ale nie pozwolił mi. A ja nie umiem mu się sprzeciwić. Po tym wszystkim zostało mi tylko wrócić do domu i znów zamknąć się w sobie. Znów i znów i znów i tak w kółko, ja tego nie chce to dzieje się mimowolnie. A on tak się starał już prawie mu się udało. Dał wiarę w to że może trochę piękna we mnie drzemie. we mnie są tak naprawdę dwie osoby. Pierwsza nieśmiała z depresją, zakompleksione. A druga  może też trochę zamknięta ale mająca nadzieje na lepsze jutro. Niestety ta pierwsza piorunująco wygrywa ta druga walczy od czasu do czasu udaje jej się wygrać ale to jest tak często że prawie wcale. Ale ja tak staram się aby ta druga wygrała. I dzisiaj mi się udało, tam na boisku. Przecież musiałem go powstrzymać on by skatował Harrego, wiedząc że jestem bezbronny i tak zaryzykowałem. To co stało się potem zostawię bez komentarza, to był impuls. I tak samo, impulsem była moja ucieczka. Chyba do końca życia nie dowiem się czemu to zrobiłem. Miałem taką wielką chęć, by odwzajemnić jego pocałunek. Ale tak po prostu uciekłem, choć wiedziałem że Jego to zabolało. Teraz muszę z Nim porozmawiać.

Harry

Poczułem się jak nic nie warty śmieć. Nie musiał odwzajemniać tego pocałunku i wpaść mi w ramiona. On po prostu nie czuje tego samego co ja, On nawet nie musi być gejem. Ja na sile go pocałowałem. Po części to był impuls ale z drugiej strony, to było zamierzone działanie  Bardzo chciałem poczuć Jego  delikatne i jaśniutkie wargi. Cały czas myślę o Nim i o tej kartce. Wszystko jest związane z nim.. Dzisiaj mija tydzień od tego zdarzenia. Postanowiłem że pójdę na nasze spotkanie.Trochę nie wypadało ale raz się żyje. Gdy dotarłem do kawiarenki on wydawał się jak by na kogoś czekał. Ale na mnie wątpię, a może?
-Hej- Odparłem przybity
-Hej musimy pogadać
-Wiem
-Przepraszam nie powinienem uciekać. i wiem że to był impuls i ci wybaczam zapomnijmy
Nie mam serca, mam kawałki połamanego organu. Impuls ? to nie był impuls ja tego chciałem.
-Spoko- pękłem, łzy lecą, nie wytrzymuje psychicznie. Uciekłem tak samo jak on, i on też za mną nie pobiegł. Miejsce ucieczki boisko. Biegłem ile sił w nogach, próbowałem to jakoś wyładować ale nie pomogło. Jeden plus to to że łzy przestały lecieć bo tak naprawdę to płakałem tam głęboko w sobie. A na boisku nie mogło zabraknąć mojej drużyny
-Hej chłopaki -odparłem  z głową wpatrzoną w podłogę
-Co ty tu robisz?
-Chłopaki sory nie chciałem stracić jego zaufania- musiałem to powiedzieć choć było nie prawdą
-Powiedzmy że ci wierze a teraz na imprezę - odparł z entuzjazmem Zayn
-Zaraz was dogonię
Wszyscy poszli został tylko Liam i Danielle
-Idziesz skarbie? -spytała Danielle
-Pogadam chwilkę z Harrym, ale jak chcesz to idź
-Nie jutro mam egzamin
-Dobrze- byli tacy słodcy, na pożegnanie dali sobie szybkiego całusa
-Stary ale cię wzięło- odparł Liam do mnie podchodząc do bramki o którą byłem oparty
-Co ty gadasz?
-Jak ma na imię?
-Nie twój interes!!-wybuchłem stanowczo za dużo emocji na dzień-Sorka wiem że się o mnie martwisz
Liam to cała kwintesencja szczęścia i dobra. Pomoże wszystkim nawet największemu wrogowi. Ma najładniejszą i do tego najmądrzejszą dziewczynę na całej kuli ziemskiej. On ją kocha i ona kocha jego, nie mam wątpliwości że jeszcze będę opiekował się ich dziećmi jak pójdą na swoją rocznice ślubu. Może trochę wyprzedzam fakty są dopiero w 2 klasie ale nigdy nie za wcześnie na marzenia. Nie dość że już znalazł miłość życia to ma zagwarantowane miejsce w najlepszej szkole. Razem z Danielle mają najlepsze średnie w szkole.  A na dodatek jeszcze ma talent muzyczny. Podsumowując Liama ideał.
-To jak ma na imię?
-Niall
-Co się stało?
-Kochałeś kiedyś tak bardzo że aż bolało
-Ciężkie pytanie
-Nie wiem o nic prawie nic. Wczoraj po tej akcji pocałowałem go a on powiedział że to nic dla niego nie znaczyło
-I co ja mam ci powiedzieć?
-Zgubił to
-Kartka -stwierdził słusznie Liam ale dla mnie to było w tym momencie całe życie ta jedna kartka
-Ku*a Liam masz mi pomóc a nie jeszcze bardziej dołować. Tu było coś napisane
-Uspokój się pójdź do niego
-Czy przypadkiem nie porwali cie kosmici i nie wyssali ci mózgu?
-Pójdę z tobą
-Tak wejdę tam i powiem: Hej Niall ten pocałunek dużo dla mnie znaczył i jestem w tobie tak zakochany że boli
-Tak właśnie zrobisz
-Liam nie rozumiesz przy nim zdjąłem maskę znów byłem tym delikatnym Harrym
-Zaufałeś mu?
-Cholernie boje się że on nawet przypadkowo mnie zrani albo ja jego ostatnio nawet zapuściłem swoją ścianę
Myśli nie dawały mi spokoju. Maska moje przekleństwo. Pierwszy raz pojawiła się gdy zaczęli mi dokuczać w szkole, tym że wyglądam jak gej dobrze że nigdy się nie dowiedzieli że tak naprawdę nim byłem. Ta maska była słaba i miałem ją tylko w szkole. Poznałem chłopaka z innej szkoły był to mój pierwszy związek czułem że to jest to. Mocno się przeliczyłem, przeleciał mnie i zostawił. I wtedy maska już była nie do zdjęcia. Ale zostało mi tylko jedno miejsce gdzie mogłem zdjąć maskę i nie bać się że ktoś mnie zrani. To był mój pokój w piątkowe wieczory. Gdy wszyscy wychodzili na imprezy ja zostawałem w domu i malowałem. Na ścianie graffiti, to był sposób na odreagowanie. Ale teraz wszystko zastąpił Niall przy nim zdejmowałem maskę  Ostatnio nawet miałem bardzo dziwny sen w którym odwałem Niallowi moje serce i glinianą maskę  Bałem się bo przy żadnym człowieku się jeszcze nie otworzyłem.
-Harry idź do niego
-Dobrze pójdę pod warunkiem że ty pójdziesz do Danielle
-Ale obiecujesz że zaraz pójdziesz
-Tak
Przyrzec coś Liamowi to świętość. Musiałem tam iść droga niestety mi się nie dłużyła ale zdążyłem opracować to co mu powiem. W barze nikogo już nie  było oprócz Louisa i Nialla myjącego podłogi. Wpadłem tam jak poparzony, wcisnąłem mu moją skrzynkę z karteczkami i wyszedłem z szybkim ,,Do zobaczenia"

3.

I co ja mam zrobić, obiecałem mu źle co ja mam do jasnej ciasnej zrobić co mam napisać. Wiem najlepiej napisze
,,Jestem najgorszy "

albo

,,Jestem prawiczkiem"

 Tak mądrze zaraz wygada wszystkim prawdę  nie mogę tak ryzykować.

Harry

Polubiłem go. Naprawdę wzbudził moje zaufanie, a to mało komu się udaje. Otworze się chyba jemu mogę powiem mu prawdę. Bez zastanowienia napisałem kartkę


,,Jestem gejem, tylko nikomu nie mów
Proszę :)"

Zgiąłem karteczkę i wrzuciłem ją do mojej specjalnej skrzynki teraz tylko można czekać do jutra. Mam głęboką nadzieje że on stanie się dla mnie kimś ważnym, kimś komu będę mógł się zwierzyć bez obawy że stanę się pośmiewiskiem  Jezu czy ja jestem jakiś głupi na pierwszym spotkaniu powiem mu że jestem gejem. Co ja sobie myślałem, wyjąłem kartkę i wyrzuciłem do kosza.Nagle do głowy wpadł mi pomysł

,,Lubie śpiewać"

Jak na początek wystarczy nie będę go od razu atakować tym że jestem gejem.Jeszcze się mnie przestraszy, a nie chce go stracić.

Niall

Po napisaniu karteczki wsunąłem ją do kieszeni mojej kurtki, do reszty kartek. Szerze powiedziawszy na tych poprzednich nie były jakieś szokujące informacje np.

"Mam psa rasy sznaucer,,

albo

"Mam rozjaśniane końcówki włosów,,


To wszystko było błahostkami w porównaniu z tym co naprawdę siedzi w środku mnie. Nie umiem nikomu zaufać tak aby mu to wyznać. Harry kończy dziś trening, ostatni przed wakacjami o 16. Postanowiłem zrobić mu niespodziankę  i odbiorę go z boiska. Na zegarze wybiła właśnie za piętnaście czwarta wyszedłem wolnym krokiem z domu. Gdy doszedłem do boiska, Loczek właśnie wychodził z drużynowej szatni ze swoimi kolegami.Gdy mnie za uwarzył pożegnał się z nimi, i dobiegł do mnie. A jego koledzy, szkoda mówić patrzyli na mnie jak na trendowa tego ale nie dziwie się im moja brzydota razi
-Hej Niall
-Hej Harry

-Co tu robisz?- zapytał zdyszany i uśmiechnięty od ucha do ucha
-Chciałem ci zrobić niespodziankę. Możemy już iść- zapytałem w podłogę od czasu do czasu patrząc na kolesi z drużyny
-Co jest?- zapytał mocno zmartwiony

I w tym momencie dziękowałem Bogu za to że podszedł do nas Zayn. Skąd znałem jego imię  Jak nie znać imienia najbardziej znanej osoby w szkole, z którą kiedyś chodziłeś do jednej klasy. A teraz jest twoim największym prześladowcą. Historia Zayna jest skomplikowana. Był ze mną w klasie, nawet siedział w jednej ławce od zawsze grał w drużynie. Po odejściu jego mamy opuścił się zaczął olewać szkołę  z nikim nie gadał nawet ze mną. Po jakimś czasie poznał swoich "przydupasów,, i wciągnął się w papierosy, alkohol, tatuaże. A ja straciłem dotychczas najważniejszą rzecz na świecie, ostatniego i najlepszego przyjaciela. Ale nie mówmy o mnie bo aż mi się chce płakać nad moim debilnym życiem.
-Harry możemy pogadać?- spytał Mulat lustrując mnie pogardycznym* wzrokiem
-Pewnie mów
-Wolał  bym na osobności- i znów ten wzrok a ja z karzą sekundom coraz bardziej zamykałem się w sobie
-Poczekasz chwile Niall- tym razem słowa były skierowane do mnie
-Spoko

Harry

Nie wiedziałem co może chcieć Zayn, ale jakoś nie miałem ochoty z nim gadać
-Co ty wyrabiasz - zapytał z pretensją
-Idę z Niallem na koktajl- odparłem jak by ty była taka sama czynność jak oddychanie
-Ej stary, dobry plan po przyjaźnisz się z nim, zostaniesz najlepszym przyjacielem a potem rozgadamy całej szkole i miastu jego największe sekrety- jego oczy świeciły jak dwie diody
-Czy ja powiedziałem że wam coś powiem- trochę się oburzyłem, wiedziałem że zaraz dostane niezłe lanie od reszty
-Uważaj co mówisz- krzyknął na mnie aż trochę się przestraszyłem
-Bo co?!
-Chłopaki chyba kolega jeszcze porządnie nie dostał po twarzy
I zaczęli mnie bić rękami, nogami i czym tylko się dało. A Zayn z satysfakcją patrzył i śmiał się tak szyderczo.
-Przestańcie- usłyszałem delikatny i przepełniony łzami głos Nialla. I na jego słowa wszyscy skamienieli
-Przepraszam co powiedziałeś- odrzekł Zayn idąc w stronę bezbronnego Nialla
-Zostawcie go-powiedział głośniej
-Już ty pożałujesz- chłopak zaczął przyspieszać kroku
Niall już zaczął uciekać, i ja postąpiłem podobnie. Podniosłem swoje pobijane ciało z murawy boiska i uciekłem ile sił w nogach.Skręciłem za róg gdy zobaczyłem skulonego w kącie schowka na piłki Niall'a .Podszedłem do niego bliżej,zauważyłem że ma łzy w oczach.Usiadłem i objąłem go ramieniem mocno do siebie przytulając.
-Wszystko będzie dobrze Nialler
-Ja już tak nie mogę dłużej-otarł mokre od łez policzki-ja muszę ci coś powiedzieć.
-Nie musisz nic mówić,okej?-pokiwał głową-zawsze będę przy Tobie.
I...I nie wiem jak to się stało.To był impuls.W tym momencie czułem że tylko to mogę dla Niego zrobić.Zrobiłem to najprościej jak umiałem,po prostu go pocałowałem. Nie jak przyjaciela lecz jak ukochaną osobę.Prze pocałunek poczułem ze się uśmiecha lecz po sekundzie mnie odepchnął i uciekł, zostawiając mnie samego na zimnej podłodze.Patrząc w stronę w którą odszedł zobaczyłem na podłodze małą kartkę. Podszedłem do niej i otworzyłem ale była pusta choć widoczne były ślady ołówka. Poczułem że ten kawałek papieru,ta pieprzona biała kartka zmieni na zawsze moje życie.

2.

Harry

Chyba  się skapnął że to żarty, trochę było mi go szkoda. Nie znam go za dobrze czasami widuje na korytarzu jak siedzi pod salą. Miałem nabory do drużyny bejsbolowej dali mi zadanie zdobyć jego numer albo czytają mi w myślach albo się jakoś dowiedzieli że jestem gejem. Tak jestem gejem i nie mam z tym problemu dobra ja nie mam ale chyba moje otoczenie ma. Udaje, udaje że pociągają mnie dziewczyny w pierwszej klasie byłem uznawany za boga sexu. Przyznam nie trudno było mi zdobyć ten tytuł bo każda panienka się za mną oglądała a tak naprawdę z żadną nie spałem. Miałem może dwie dziewczyny przez cały czas a tak to głównie facetów. Moja mama to akceptowała gorzej z ojcem nie mógł tego pojąć że jego syn woli facetów. A co do tych facetów to wole o tym nie mówić. Wracając do słodkiego sprzedawcy musiałem coś wymyślić chłopaki z drużyny zaczną się nabijać z niego a ja tego nie chce. Dziwnie to powiedzieć ale jak podniósł twarz to coś ukuło mnie w serce. Jestem chyba za słaby żeby zrobić takie świństwo .
-Masz?- wyrwał mnie z zamyśleń kapitan drużyny Zayn
-Nie zwiał-odparłem na całkowitym luzie przybierając maskę
-Ale będą jaj jak go ci da
-Dobra zwijamy się -wszyscy wyszli z baru ja ostatni raz się odwróciłem i wyszedłem za nimi
-Idziesz na imprezę
-Dzięki, starzy się zaczną denerwować
-Dobra to do zobaczenia

Szczerze rodzice olewają to o której wrócę. Bez większego zastanowienia poszedłem w stronę pobliskiego parku. Nic szczególnego tam się nie zieje ale dzisiaj ten park zaczął być najpiękniejszy na świecie bo w nim znajdował się on tak on. Z opuszczoną głową i z gitarą na plecach
-Zagraj coś- bez zastanowienia krzyknąłem w jego kierunku
On zaczął się oglądać kto krzyczy, gdy wreszcie mnie zauważył opuścił głowę i mocno przyspieszył kroku
-Czekaj-podbiegłem do niego jak najszybciej aby go zatrzymać
-Czego chcesz- podniósł trochę głos i zaszkliły mu się oczy gdy udało mi się go złapać
-Poznać cię
-Nie dziękuje
-Czemu
-Bo nie
-To żadne wytłumaczenie-on zaczął się wyrywać aby jak najszybciej uciec ode mnie
-Możesz się odczepić wiem po co to robisz słucham czego potrzebujesz. Poderwać mnie, mój telefon czy gołego zdjęcia. Szczerze mam to głęboko gdzieś już skończyłem szkołę, wyjadę z tąd i będzie mnie to na serio mało obchodzić czy cała moja była szkoła ma ze mnie bekę- powiedział to jakby leżało mu to na sumieniu od paru ładnych tygodni
-Dobra masz racje miałem zdobyć twój numer ale ni chce i nie zrobię tego. Uwierz mi chce cię poznać, wydajesz być ciekawą osobą
-Czemu tego nie zdobisz z litości? Nie chce litości
-Jestem za wrażliwy aby zrobić komuś takie świństwo. To co zagrasz coś

-Ale co?
-Coś pięknego

-Może to

Zrobiłam ruch w złą stronę, raz czy dwa.
Odszukałam swoją drogę, krew i ogień.
Złe decyzje, jest w porządku.
Witaj w moim głupim życiu.
Poniżana, zagubiona, niezrozumiana.
Panna ''Wszystko dobrze, nic się nie stało'', to mnie nie zatrzymało
Będąca w błędzie, zawsze drugie podejście, niedoceniana
Spójrz, wciąż tu jestem...

Pięknie, pięknie proszę, czy nigdy, nigdy nie czujesz się,
Że jesteś mniej niż zajebiście idealny.
Pięknie, pięknie proszę, jeśli kiedykolwiek poczujesz, że jesteś nikim...
Jesteś zajebiście idealny dla mnie!

Jesteś taki okrutny, gdy mówisz o sobie, myliłeś się.
Zmień głosy w swojej głowie, raczej spraw by Cię polubiły
Tak skomplikowane: popatrz szczęściarzu, zrobisz to
Wypełnieni tak wielką nienawiścią, co za męcząca gra...
Dosyć tego! Zrobiłam wszystko, co przyszło mi do głowy.
Przegoniłam wszystkie moje demony, widzę, że zrobiłeś to samo.

Pięknie, pięknie proszę, czy nigdy, nigdy nie czujesz się,
Że jesteś mniej niż zajebiście idealny.
Pięknie, pięknie proszę, jeśli kiedykolwiek poczujesz, że jesteś nikim...
Jesteś zajebiście idealny dla mnie!

Cały świat bał się, więc ja pozbyłam się strachu.
Jedyna rzecz jaką powinnam pić, to lodowate, zimne piwo.
Tak fajnie jest leżeć i starać się, starać się,
Ale staramy się za bardzo, to strata mojego czasu.
Nie zwracaj uwagi na krytyków, bo oni są wszędzie.
Nie lubią moich jeansów, nie pojmują mojej fryzury.
Wymieniamy się i robimy to przez cały czas.
Dlaczego to robimy? Dlaczego ja to robię?

Dlaczego ja to robię?

Yeah! Oh, oh!
Pięknie, pięknie proszę, czy nigdy, nigdy nie czujesz się,
Że jesteś mniej niż zajebiście idealny.
Pięknie, pięknie proszę, jeśli kiedykolwiek poczujesz, że jesteś nikim... Jesteś zajebiście idealny dla mnie, yeahhh.
Jesteś idealny, jesteś idealny.
Pięknie, pięknie proszę, jeśli kiedykolwiek poczujesz,
że jesteś nikim... Jesteś idealny dla mnie!

Siedziałem jak wryty nigdy nie słyszałem tak pięknego głosu. On chyba się za niepokoił że nic nie mówię
-Wow- tylko to w tym momencie przechodziło przez moje struny głosowe
-Podobało ci się
-I to nie wiesz jak bardzo, zazdroszczę ci
-Czego niby można mi zazdrościć jestem beznadziejny- i jego oczy znów się zaszkliły a głowa opadła
-Ej- podszedłem do niego ukucnąłem i podniosłem jego podbródek- Pamiętasz co ci powiedziałem w barze
-Nie
-Jesteś piękny, każda dziewczyna by cię chciała
-Ta penie tylko jest mały problem że ja..- i jego wypowiedz przerwała ściana deszczu chłopak czym prędzej schował gitarę i złapał mnie za nadgarstek. Biegliśmy ile sił w nogach, on prowadził nie mam pojęcia gdzie ale gdzieś na pewno. Zdziwiłem się bo biegliśmy w kierunku szkoły, lecz on niespodziewanie skręcił. Pospiesznie wyjął z kieszeni klucze i otworzył drzwi.
-Wchodź- wepchnął mnie bez zastanowienia do domu
-Ty tu mieszkasz?-zacząłem się rozglądać po pięknie urządzonym domu
-Tak
-Ale tu jest super nie to co u mnie
-Na pewno nie powiesz tego o moim pokoju mam tam niezły bałagan
-Chyba nie może być tak źle
-Jak chcesz
Wszedł po schodach pierwszy a ja zaraz za nim. Skierowaliśmy się do pierwszych drzwi na prawo.
-Tylko się nie przestrasz- odparł chłopak otwierając drzwi
Gdy otworzył drzwi ujrzałem piękny pokój z dwoma okienkami. Trochę był nie ogarnięty no ale bałaganem tego nie nazwę.
-Sory jeśli to jest bałagan to ja mam w pokoju wysypisku śmieci
-Chyba moja mama tu była
-Fajnie masz moja nie sprząta mi w pokoju
-Moja też nie sprząta ale chyba już nie mogła patrzeć na ten brud
Ja nie pewnie zacząłem rozglądać się po pokoju, na ścianie obok drzwi wisiała chyba jedyna kolorowa rzecz czyli flaga Irlandii a obok niej w gablocie stara gitara. On w tym czasie odłożył pokrowiec i zaczął zdejmować bluzę
-Zdejmuj bluzkę
-Co?-jak bym się przesłyszał
-Wysuszę ją- odparł i rozwiał moje wątpliwości

Zdjąłem koszulkę była zwyczajna nie za szczególna bez jakiś specjalistycznych napisów i obrazków. Zwykła szara koszulka na krótki rękaw. Zdziwiłem się podczas gdy ja zdejmowałem koszulkę on stał z ręką wyciągniętą w moim kierunku bez ruchu. Był cały przeoczony w wyniku czego na fragmencie podłogi w którym aktualnie stał zrobiła się nie wielka kałuża.
-Ty nie zdejmujesz?
On nic nie odpowiedział tylko schylił głowę i powoli zaczął zabierać rękę
-Lepiej nie- mówił głosem jakby miał się rozpłakać i jak na życzenie jedna kropla spadła na kałuże wydawała się być łzą ale może to resztka deszczu z jego włosów
-Ej spokojnie nie chciałem cię urazić- złapałem za jego dłoń już szykowałem się do podniesienia jego podbródka. Ale on uciekł tak po prostu do łazienki zamknął się w niej
-Przepraszam nie chciałem jeśli coś powiedziałem to przepraszam. Proszę wpuść mnie
-Idź już lepiej
-Nie puki nie powiesz mi jak masz na imię i nie odasz mi koszulki
-Niall - mówił tak zapłakanym głosem że zrobiło mi się go szkoda. Drzwi zaczęły się uchylać a za nich wyleciała moja przemoczona bluzka. Niall... Jezu jak pięknie. ..Stop. Jak najszybciej nogą zablokowałem drzwi
-Idź proszę
-Porozmawiajmy miałem cię poznać
-Po co jestem tylko śmieciem brzydkim śmieciem którego nikt nie chce i nie kocha
-Nie mów tak- warknąłem na niego
-Czemu przecież to prawda
-Wcale nie. Mam pomysł aby lepiej się poznać codziennie piszesz na kartce jedną ciekawą rzecz o sobie i gdy będziemy się spotykać w każdy piątek u twojego taty będziemy je sobie dawać
-No...-zaczął się zastanawiać wycierając łzy
-Proszę-błagałem
-Niech będzie

1.

 -Niall!!!- krzyknęła z dołu moja mama
-Spóźnisz się do szkoły! – dołączył do niej tata, jak zwykle wybiegający w pośpiechu z domu aby nie spóźnić się do pracy
-Źle się czuje- zacząłem ściemniać  modląc się aby mi uwierzyli
-Nie nabierzesz nas- oznajmiła moja matka, wchodząc do mojego ciemnego pokoju odsłaniając zasłony. I zrzucając moje ubrania z łózka siadając na nim.
-Zasłoń je jeszcze sąsiedzi mnie zobaczą- powiedziałem moim okropnym pooranym głosem który moja mama uważa za przepiękny i schowałem twarz w poduszkę
-Synku nie wydziwiaj masz dwadzieścia minut aby się ogarnąć i stawić się na dole na śniadanie
Tak jak mi kazano zwaliłem się z łóżka. Leżałem na podłodze przy łóżku. Zastanawiając się po co mam wszystkim psuć dzień swoim wyglądem na szczęście to ostatni dzień. Ja i tak prawie nie chodzę do szkoły jak zdam to cud. Dobrze że teraz nic się nie dzieje, a tak właściwie co byśmy mogli robić ostatni dzień ostatniej klasy pewnie będą trzy osoby i nauczyciel. Ale moi rodzice mi nie odpuszczą. Zebrałem swoje wiotkie ciało z podłogi. Wybrałem przetarte zielone spodnie, o trzy numery za dużą na mnie bluzę z kapturem, trampki. Powolnymi ruchami zacząłem wkładać ubrania na moje kruche i mizerne blade ciałko. Wychodząc łaskawie z pokoju zasłoniłem zasłony zgarnąłem plecak i komórkę ze słuchawkami. Na dole moja mama krzątała się po kuchni, moje śniadanie pół ciepłe stało na blacie kuchennym. Były to omlety z brzoskwiniami przyznam jeść lubiłem, nie że jadłem bez opamiętania ale po prostu lubiłem jeść.
 -I co podekscytowany, ostatni dzień przymusowej nauki-powiedziała z podekscytowaniem patrząc jak wcinam brzoskwinie
-Ta strasznie, moja mordęga się skończy- ostatnie cztery słowa wykrzyczałem na cały dom jednocześnie bez życia
-Dla mnie zawsze będziesz małym słodkim dziesięciolatkiem. Który nie umiał zasnąć bez swojego misia Tytusa- poczochrała mnie po głowie
-Mamo!!-powiedziałem z pretensją i zacząłem poprawiać swoje włosy
-Co mamo? Jak ostatnio chciałam sprzątnąć twój mały chlewik to znalazłam go pod łóżkiem
-Czasami jak czuje się samotny to się do niego przytulam- trochę się zawstydziłem i chyba nawet zarys rumieńców pojawił się na moich policzkach
-Ostatnio też zwiedziłam strych, miał…-jej głos zaczął zanikać w skutek tego że poszła w stronę salonu
-…to być prezent ode mnie na koniec szkoły, ale może to poprawi ci humor na dzisiejszy dzień w szkole- moja mama przytargała z salonu wielką gablotę ale odwróconą była ona tyłem do mnie więc nie widziałem jej zawartości
-No pokazuj- rzadko się czymś tak ekscytowałem, ale czułem że to będzie miła niespodzianka
-Tada
Obróciła gablotę a w niej znajdowała się moja pierwsza gitara poniszczona miała one dziurę nie daleko strun, była cała popisana przeze mnie i moich znajomych i również wielu nie znanych ludzi. Zawsze gdy wyjeżdżałem, nie ważne czy z rodzicami czy sam pierwszą napotkaną osobę prosiłem o podpis z datą.
-Dziękuje mamo powieszę ją w pokoju na honorowym miejscu obok flagi
-Pod warunkiem że odkopiesz tą ścianę z pod sterty twoich ubrań. A właśnie oczekuje że dzisiaj jak już wrócisz ze szkoły to tam ogarniesz- pogroziła mi palcem mama
-Na słowo harcerza- wypiłem dumnie pierś
-Już zmykaj, bo znając twoje żółwie tempo to zanim dojdziesz do szkoły to dwie lekcje miną- uśmiechnęła się do mnie
-Już nie przesadzaj-złapałem za swoją torbę i wyszedłem z domu
Do szkoły miałem bardzo blisko mój dom stał między najbliższym przestankiem a szkołą więc wszyscy uczniowie podróżujący autobusem szli obok niego. Ja włożyłem słuchawki do swoich uszu i zacząłem się wsłuchiwać w słowa piosenki którą aktualnie słuchałem. W szkole czas  mimo wszystko płynął szybko. Od razu po szkole, poszedłem pomóc tacie w pracy mój tata miał bar z szejkami i koktajlami. Zazwyczaj siedziałem na zapleczu i robiłem koktajle ale dzisiaj los mnie pokarał. Mój tata wysłał mnie na kasę bo chłopak który miał mieć teraz zmianę rozchorował się .Pewnie zastanawiacie się po co procuje u ojca ,a na to miast zbieram na własne mieszkanie. Trzy czwarte domu odziedziczyłem po moim dziadku a reszta nie należała do niego i muszę ją odkupić. Ten dom, a tak naprawdę willa jest taka piękna że uparłem się że muszę ją mieć. I to jest moja jedyna pamiątka po dziadku. Stanąłem grzecznie przy kasie, i nie chętnie cały czas pilnując aby nie spojrzeć na kupującego wpatrywałem się w kasę. Nagle jeden z klientów uparł się aby ze mną porozmawiać.
-Ja cię znam
-Tak?- przeraziłem się troszkę
-Chodzę z tobą do szkoły do rok młodszej klasy. To ty zawsze sam z kapturem na głowie siedzisz na przerwie? –zapytał przypominając sobie po kolei obrazy ze szkolnego korytarza
-Tak to pewnie ja- odparłem speszony nie tracąc z wzroku kasy
-Więc cóż..-zaczął przeciągać bardzo słodki i uroczy męski głos
-Co sobie życzysz?
-Spełniacie każdą zachciankę klienta?
-Można tak powiedzieć – odpowiedziałem trochę dziwiąc się jego pytaniem
-A więc chce twój numer
-Przepraszam co?- odważyłem się na niego spojrzeć ze zdziwionym wzrokiem przyznam jestem gejem ale jeszcze nigdy nie chodziłem z chłopakiem, ani dziewczyną. W ogóle się nie całowałem nawet nie byłem na randce. On zaczął mi się przyglądać kąciki jego ust zaczęły się unosić. Już wiedziałem że zacznie się ze mnie śmiać i stanę się pośmieliskiem szkoły.
-Ale ty jesteś piękny- jeszcze szerzej się uśmiechnął
Ja w tym momencie miałem tylko siłę uciec stamtąd  Jak on mógł powiedzieć że jestem piękny, jestem obrzydliwy. Przebiegając przez zaplecze słyszałam jeszcze głuchy głos tego chłopaka. Po drodze również dążyłem złapać torbę i wykrzyczeć mojemu tacie,, przepraszam” .Na nic więcej mnie nie było stać. Całą drogę do domu biegłem zapłakany jak pojawiłem się w swoim pokoju rzuciłem torbę na wielką górę moich ubrań i chwyciłem gitarę. Wychodząc z domu już się uspokoiłem zacząłem wycierać łzy. Z gitarą na plecach kierowałem się w stronę parku, to było moje ukochane miejsce. Mogłem tak przebywać całe swoje życie, w tym miejscu zapominałem o wszystkim, o tym że wyglądam tak jak wyglądam, nigdy nie będę mieć drugiej połówki. Tu mogłem sobie wyobrazić że jestem najlepszy we wszystkim co kocham i obejmuje mnie osoba którą kocham. W pniu drzewa miałem schowany koc, wziąłem położyłem go na jednej z trzech piaszczystych górek. Z tej widziałem wszystko dwa stawy, piękny las i co najważniejsze nikt mi nie przeszkadzał. Zacząłem brzdąkać coś na gitarze, ale było to bez sensu. Odłożyłem gitarę, położyłem się na kocu i zamknąłem oczy. Teraz wszystko było idealne, leżałem oparty na.. CO? … leżałem na tym chłopaku z baru mojego taty. Przeraziłem się, szybko podniosłem się do pozycji siedzącej. Czy ja się w nim zakochałem, przyznam był ładny, ale chyba za ładny jak dla mnie, kogo ja oszukuje kto by chciało ze mną chodzić wiem powiedział mi że jestem ładny ale to były żarty. Głupi kawał aby mógł się pośmiać z kolegami. Już nie chcąc o tym myśleć sprzątnąłem koc zabrałem gitarę i skierowałem się w stronę domu.